poniedziałek, 26 stycznia 2015

132. Kolejka elektryczna PIKO

Oto jeden z prezentów z lat dziecięcych, który to ojciec kupuje swojemu synowi i sam się bawi po kryjomu (o tak pamiętam, że gdy chciałem sie pobawić musiałem czekać aż tata pójdzie do pracy :) ):


sobota, 17 stycznia 2015

131. Vought F4U-1A Corsair

Amerykański samolot z okresu Drugiej Wojny Światowej. Model w skali 1:72 z kolekcji DeAgostini.


130. Junkers Ju87G-1 Stuka

Niemiecki samolot z okresu Drugiej Wojny Światowej. Model w skali 1:72 z kolekcji DeAgostini.


poniedziałek, 12 stycznia 2015

129. Ahhh, gdybym miał dyktafon...

...lub włączył nagrywanie w smartfonie to wpis byłby dłuższy. Dzisiaj w autobusie znowu co nieco się działo. Byłoby pół godziny śmiechu, a tak zapamiętałem jedynie trzy sytuacje.

Ale zacznę od początku. 

Wsiadamy na pętli. Mamy ten przywilej, że na pętli jest szansa zająć miejsce siedzące. Dzisiaj jeszcze było, więc biorę Olka na kolana i jazda...

Następny przystanek... wsiada Olka "narzeczona" z mamą. Miejsc już nie ma, stają obok nas i stoją. Wspomniałem już, że miejsc już nie ma. A tak... 

W tym miejscu przestrzegam Was - nie używajcie napojów energetyzujących i innych wspomagaczy przed podróżą. Pomagają tylko na chwilę. Dodają PAŁERA tylko aby tłumnie i na HURRA wskoczyć do autobusu i zająć miejsce. Dlaczego o tym piszę? Bo gdy Olka "narzeczona" z mamą stanęły obok nas (generalnie przy miejscach wyznaczonych m.in. dla osób z dzieckiem) nagle wszyscy padli ze zmęczenia. Popadali jak muchy. Drugi przystanek za pętlą, minuta jazdy i wszyscy śpią. Po co wspomagać się czymś co działa tak krótko? A jak mówi stare porzekadło "Nie śpij bo Cię okradną".

No dobra... powiedziałem tej mamie aby dała młodą na drugie kolano, i się zaczęło... najpierw niewinne zaczęli się miziać palcami po twarzach. Chwila nieuwagi młodej i już Olek ją całuje w policzek (nie wiem czy na 100% mu się udało, ale tak to wyglądało).
Ja: Olek, co Ty robisz?
Olek: Oj, nie mogłem się powstrzymać.
Ja: Ale Olek, tak nie można. Zobaczysz, powiem mamie.
Olek (półszeptem): Mojej mamie możesz powiedzieć, ale nie mów mamie tej dziewczynki, dobra?

Jedziemy dalej. W pewnym momencie dziewczynka wyciąga zabawkę - gumową jaszczurkę. Bawią się chwilę i w końcu:
Olek: Wiesz, opowiem Ci o wulkanach.
Ja: A Ty się znasz na wulkanach?
Olek: No jasne, znam dwa rodzaje.
Olek do dziewczynki: Bo wiesz, kiedyś dawno temu jak żyły dinozaury, ze milion lat temu taki wulkan...
Ja: Chyba asteroida?
Olek: Przecież mówię, że meteoryt... Ten meteoryt uderzył w Ziemię i zabił te wszystkie dinozaury...
W tym momencie dziewczynka zaczyna coś tam mówić (nie załapałem czy do siebie, czy do swojej mamy). Olek Swoje, ona swoje.
Olek: CZY TY MNIE  W OGÓLE SŁUCHASZ? MÓWIĘ DO CIEBIE! ... i wtedy jeszcze niestety nie żyli ludzie, wiesz?...

Jedziemy dalej:
Dziewczynka: A ja będę miała biurko.
Olek: A ja mam biurko.
Dziewczynka: Chyba takie małe?
Olek: Nieee, duże i stoi na nim mój komputer.
Ja: Chyba mój?
Olek: Wszystko, co stoi na moim biurku jest moje! (i do dziewczynki): I wiesz, Tata czasami gra na tym moim komputerze w takie straszne gry. I dużo ich ma, a ja nie mam żadnej.
Ja: O sorki kolego, masz jedną.
Olek do dziewczynki: No mam jedną... ale na MOIM komputerze to ja powinienem mieć dużo gier a tata jedną, prawda?

Chyba na imieniny dostanie knebel...

piątek, 9 stycznia 2015

128. Formuła 1

Jedziemy sobie z Olkiem, standardowo, autobusem.

-Tato?? Dlaczego Formuła 1 jest najlepsza?
- Najlepsza? Chyba najszybsza... Ale wcale nie jest najlepsza - to zależy. Bo widzisz, na torze wyścigowym będzie najlepsza bo jest właśnie najszybsza. Ale tutaj, na ulicy nie będzie najlepsza, bo byle pierdziawka ją wyprzedzi.
- A właśnie, że będzie najlepsza!
- Tutaj? W tym korku?
- A jak nie będzie korka?
- No to chyba w weekend...
- Może być w weekend...
- Ale i wtedy nie będzie najlepsza, bo jak będzie chciała skręcić to się nie zmieści, wypadnie z ulicy i wpadnie na przystanek albo na trawnik.
- No i co z tego?... Tato, kupisz mi taki bolid, ale nie taki mały tylko taki abym mógł do niego wsiadać i kierować.
- Ale to dużo pieniędzy kosztuje. Będziesz musiał kieszonkowe odkładać.
- A ile?
- No... do jednej skarbonki się nie zmieści...
- Nie szkodzi... mam drugą...
- O mam pomysł, może sami zrobimy?
- Żartujesz?! Ja nie chcę takiej robionej. JA chcę taką prA-wdzI-wĄ. Ale nie może być taka bardzo szybka i taka bardzo wolna też nie może być.
- Czyli taką średnią?
- Tak.
- Wiesz, taką to... gdybyśmy mieli bardzo dużo klocków Lego, to moglibyśmy z nich zbudować.
- Na głowę upadłeś? Przecież z klocków Lego nie buduje się prawdziwej wyścigówki... Nie wytrzymają.
- Jak to nie? Przecież są twarde i mocne.
- Ale to nie wytrzyma jak ja tam wsiądę i ty wsiądziesz. I jak mama wsiądzie i Zosia wsiądzie.
- Dobra, to zbieramy na taką prawdziwą.
- Ale nie za szybką i nie za wolną.
- Dobra.
- Lubię Cię Tato.
- :)